Podsumowanie

Generał Dwight David Eisenhower i 101. dywizja powietrzno-desantowa Mimo tego, że żadnemu z odzdziałów nie udało się wykonać w 100% postawionych zadań, operację można z pewnością uznać za udaną. Głównym celem było utworzenie drugiego frontu w Europie, co zostało wykonane. Niestety jeszcze przez następny miesiąc Alianci nie rusza się dalej. Jednak po przerwaniu oporu niemieckiego, 25 sierpnia Alianci wkroczą do Paryża.

Przy omawianiu operacjii 'Overlord' należy wspomnieć o główno-dowodzącym wojsk sprzymierzonych: Dwight David Eisenhower. To on podjał ryzyko i wydał rozkaz o rozpoczęciu inwazji. Wziął na swe barki odpowiedzialność za losy wojny. Naczelny dowódca ryzykował bardzo wiele. Odroczenie desantu (do lipca) groziło bowiem również wręcz katastrofalnymi konsekwencjami. Wieczorem 4 czerwca 1944 r. gen. Eisenhower wziął na siebie niezwykle brzemienną w skutkach odpowiedzialność. I okazało się, że miał szczęście.

Nie spełniła się pesymistyczna ocena Leigh-Mallory'ego (w stosunku do desantu powietrznego), ani kasandryczne wróżby Churchilla, mówiące o czerwonych od krwi falach Kanału. Pomimo bowiem niepomyślnych warunków atmosferycznych - a może dzięki tym warunkom - zarówno desanty powietrzne jak i morskie uzyskały całkowite powodzenie, za cenę strat co najmniej dwa razy mniejszych od przewidywanych.

Z całego pierwszego rzutu operacyjnego zginęło ok. 2500 żołnierzy, a odniosło rany 8500 (w sumie około 5 proc. Wszystkich atakujących sił). Marynarka straciła 23 okręty, 28 statków handlowych i ok. 300 okrętów i barek.

"D", choć nie był to dzień całkowicie pomyślny, oddziały aliantów utworzyły nowy front. Operacja desantowa powiodła się i otworzyła Amerykanom i Brytyjczykom drogę do Europy, a później, jak się okazało, drogę na Berlin.


Bibliografia

Wstęp
Inwazja